Rzucam wszystko i lecę na Kanary!
Kiedyś usłyszałam z ust pewnego fotografa, że nie zrozumiałym dla niego jest fakt, gdy ktoś leci na wakacje i szuka tam sobie zleceń/ par do sesji/ modelek etc. No bo jak można jechać na wakacje i na własne życzenie pracować? Może faktycznie nie jest to najlepszy pomysł, gdy ma się rodzinę, a konkretnie absorbujące i marudzące urwisy ciągnące za ręce i nogi, a na urlop jedzie się tylko i wyłącznie odpocząć i zregenerować (choć nie wiem czy w takim wypadku jest to w ogóle możliwe?) Ja na wakacje jadę odpocząć, a jakże, jednak wróciłabym z nich bardzo nieszczęśliwa mając świadomość w jak pięknym byłam miejscu i nie mam z niego żadnej sesji!? Wiem, trochę to przerażające, zwłaszcza jeśli dodam do tego fakt, że sama mam zwykle jedynie kiepskiej jakości zdjęcia z komórki, no ale cóż, niektórzy z wakacji przywożą najróżniejsze pamiątki, dla mnie taką pamiątką są zdjęcia i to niekoniecznie moje;) Zmieni się to na pewno gdy na wakacje będę jeździła w rozszerzonym składnie. Teraz jednak nie mogłabym być sobą gdybym nie spakowała w bagaż podręczny sukni ślubnych i nie zrobiła wszystkiego aby fakt ten wykorzystać (tak, leciałam tanimi liniami, tak miałam tylko bagaż podręczny, tak miałam przez to bardzo ograniczoną garderobę, na szczęście było ciepło i wiele do szczęścia nie było mi potrzeba).
Ta sesja powstała podczas moich wakacji na Teneryfie i nie była jedyną jaką udało mi się wykonać podczas pobytu na wyspie (ale o tym innym razem). Trwała jakieś 15 minut i można powiedzieć, że w tym czasie ganiałam z moimi dwiema cudownymi modelkami po plaży jak wariatka aby złapać ostatnie promienie zachodzącego już słońca. Na plaży oczywiście było mnóstwo ludzi, którzy z zaciekawieniem (a może raczej z zażenowaniem) przyglądali się całej tej sytuacji. Dziewczyny jednak były dzielne i nie rozpraszali ich ani plażowicze ani fakt, że było już całkiem chłodno.
Ta niesamowita góra, która króluje nad wyspą to Teide, na które kilka dni przed sesją miałam przyjemność (czy na pewno przyjemność?) się wdrapać. Nie jestem wytrawnym piechurem, mam kiepską kondycję i zdecydowanie bardziej wolę chodzić po płaskim niż stromym, a góry lubię jedynie zimą i tylko wtedy gdy jest na nich śnieg i można sobie z nich zjechać. Tu śnieg był, niestety jedynie utrudniał wejście i zejście bo potrafił się zapaść na metr w dół (serio). Jednak na górę udało nam się wejść (i zejść, co było równie trudne i czasochłonne), choć momentami stało to pod dużym znakiem zapytania. Tym bardziej widok Teide przywołuje u mnie wiele emocji.
Na zdjęciach miałam przyjemność uwiecznić piękne suknie Karoliny Twardowskiej.
Pozowały Andrea i Alejandra;)